Tłumaczenia w kontekście hasła "A o czym marzysz" z polskiego na angielski od Reverso Context: A o czym marzysz? Tłumaczenie Context Korektor Synonimy Koniugacja Koniugacja Documents Słownik Collaborative Dictionary Gramatyka Expressio Reverso Corporate Znasz to powiedzenie - uważaj o czym marzysz, bo jeszcze się spełni ? My polecamy mówić o swoich marzeniach na głos i wprost Zatem - jeżeli marzysz, by z okazji 픻ℕ핀픸 핂핆픹핀피핋 zrelaksować się w cash. „Uważaj, o czym marzysz, bo może się spełnić” – to zdanie wraca do mnie jak bumerang. Z okazji Dnia Marzyciela kilka słów na temat marzeń. Niedawno, po siedmiu latach, odezwała się do mnie koleżanka. Zapytała, czy chciałabym wziąć udział w wywiadzie do Radia Nowy Świat na temat marzeń. To read an English version of this article click HERE. Powiedziała, że nieustannie jest pełna podziwu dla mojej odwagi, żeby spełniać swoje marzenia, i chciałaby ze mną porozmawiać właśnie na temat marzeń. A że 8 września przypada Dzień Marzyciela, to wszystko się zgadza. Zrobiło mi się szalenie miło i zgodziłam się na wywiad Zaczęłyśmy rozmowę od samych pozytywów. Od tego, że marzenia są potrzebne i żadna z nas nie wyobraża sobie bez nich życia. Że stanowią naszą siłę napędową. Że zmieniają nasze postrzeganie rzeczywistości. Ale z czasem robiło się coraz poważniej i poważniej. Aż w pewnym momencie któraś z nas przywołała frazę: „Uważaj, o czym marzysz, bo może się spełnić” I ja dziś w tym właśnie temacie. W temacie ceny marzeń. Na przykładzie mojego pobytu na Terceirze. W październiku 2014 roku po raz pierwszy usłyszałam o istnieniu Terceiry. W czerwcu 2015 roku po raz pierwszy poleciałam na nią na wakacje. I się w niej zakochałam. W styczniu 2016 roku (w środku azorskiej zimy) poleciałam na kolejne wakacje. A w styczniu 2017 roku się przeprowadziłam. Początkowo z planem pozostania na środku Atlantyku 3 miesiące. Jestem już ponad 3 lata. Marzenia się nie spełniają, marzenia się spełnia Uwielbiam marzyć. Ale marzenie bez woli jego spełnienia i bez ciężkiej pracy pozostaje często tylko marzeniem. I to jest w porządku, nie wszystkie marzenia trzeba spełniać. Ale jeśli na jakimś nam naprawdę zależy, zamiast czeka na gwiazdkę z nieba, lepiej zakasać rękawy. Otworzyć szeroko oczy, zacząć szukać sposobności, rozmawiać z ludźmi, działać. Marzenia się nie spełniają, marzenia się spełnia. Jeśli chcemy coś osiągnąć, musimy zacząć działać w tym kierunku już dziś. Czy działanie na rzecz naszego marzenia zajmie czas? Jasne, że zajmie. Ale ten czas minie niezależnie od tego, czy będziemy działać, czy siedzieć z założonymi rękami. Jeśli będziemy działać, upływający czas będzie nas przybliżał do upragnionego celu, a nie oddalał. Marzenia trzeba skonfrontować z rzeczywistością Pięknie brzmią frazy, że „możesz wszystko”, że „jeśli tylko chcesz, jesteś w stanie sięgnąć gwiazd”. Bullshit. Nie wszystko jest możliwe, nie wszystko możemy osiągnąć. Ale możemy osiągnąć naprawdę wiele. Jeśli chcemy i jeśli działamy. I jeśli sprawdzimy, jak nasze marzenia mają się do rzeczywistości. Co się działo u mnie między czerwcem 2015 a styczniem 2017? Cóż, przede wszystkim u mnie w pracy wszyscy wiedzieli już, że wzdycham za Azorami. Że fizycznie byłam w Polsce, ale moje myśli krążyły wokół małej wyspy na Atlantyku. A od stycznia 2016 roku – jeszcze bardziej. Ale wiedziałam, że pracy na Azorach jest jak na lekarstwo, że nie mogę się przeprowadzić bez pewności zatrudnienia. Odpowiadałam na różne ogłoszenia o pracę, ale nigdy nie dostałam nawet potwierdzenia, że moja wiadomość dotarła. Nie mówiłam po portugalsku, mieszkałam na drugim krańcu Europy – czego się spodziewałam? Aż któregoś razu pojawiła się okazja Przeczytałam u znajomej na Facebooku ogłoszenie o pracę, wzięłam udział w rozmowie rekrutacyjnej, zostałam zaakceptowana – i następnego dnia złożyłam wypowiedzenie w mojej pracy w Polsce. (Pisałam o tym w artykule „W podróży przez życie liczy się każdy krok”). Miesiące do wylotu spędziłam, rozważając moją decyzję. I z każdą chwilą bojąc się coraz bardziej, co będzie. Zostawiałam moją rodzinę, przyjaciół, pracę, miejsce zamieszkania, hobby. Zostawiałam wszystko, co było mi znajome i co lubiłam, na rzecz jednej wielkiej niewiadomej. I najgorsze było to, że nie umiałam racjonalnie wytłumaczyć mojej decyzji. Nie umiałam uspokoić mojej rodziny, nie umiałam wyjaśnić przyjaciołom, dlaczego to robię. Wiedziałam tylko, że jeśli nie spróbuję, będę do końca życia żałować I będę się do końca życia zastanawiać: „Co by było, gdyby?” Nie chciałam tak żyć. Nie chciałam żyć ze świadomością, że nie skorzystałam z szansy, którą dało mi życie. Bo jedna rzecz praca na rzecz marzenia, druga – oczy szeroko otwarte na to, co podsuwa nam życie. „Łapanie fali”, jak mówił mi znajomy surfer. Ale decyzja o spełnieniu mojego marzenia niosła za sobą dużo bólu i dużo łez Po pierwsze, miałam świadomość, że zupełnie wbrew własnej woli zraniłam swoich bliskich. Moja decyzja niosła ból dla najważniejszych dla mnie osób, których nie chciałam zranić za nic w świecie. Niosłam ciężar świadomości ich bólu na swoich barkach. (Aż do czasu, kiedy i ja poczułam, i oni poczuli, że na Azorach jestem po prostu szczęśliwsza. I mogę dać im z siebie o wiele więcej niż byłam w stanie dać w Polsce. Bo jestem w stanie dać to z głębi mojego radosnego serca). Po drugie, ja sama szalenie tęskniłam. Tak, jak wspominałam w artykule „Na huśtawce” – byłam w rozkroku. Jedną nogą w Polsce, drugą na Terceirze. De facto ani tu, ani tu. Tęsknota za bliskimi była tak ogromna, że nie pozwalała mi normalnie funkcjonować. I jednocześnie zamykała mnie na relacje z osobami mieszkającymi na wyspie. Zawierając nowe znajomości, czułam się, jakbym zdradzała moich przyjaciół z Polski. I mimo że dziś wiem, że zupełnie to tak nie wygląda – długo żyłam z poczuciem winy. (Swoją drogą, czy też macie wrażenie, że poczucie winy to bardzo polska cecha?) Po trzecie, znalazłam się w miejscu, którego nie znałam, bez języka, z zaledwie kilkoma życzliwymi mi osobami. „Nie umiałam w życie na wyspie”, tak to można najprościej nazwać. Uczyłam się wszystkiego od nowa. Tęskniłam za znajomymi produktami w sklepach, za metrem działającym do późnych godzin nocnych, za działającymi przez cały dzień kinami, za ludźmi, którym nie muszę za każdym razem tłumaczyć wszystkiego od początku. Nic nie było takie, jak się spodziewałam W Polsce miałam bardzo ciekawe prace. Tutaj nagle na początku dostawałam najbardziej podstawowe zadania, no bo przecież byłam nowa i nie znałam się na temacie. Na spotkaniach ze znajomymi rozmowy po angielsku płynnie przechodziły w rozmowy po portugalsku. A ja siedziałam z głupim uśmiechem. I z wdzięcznością przyjmowałam każdą pomoc w tłumaczeniu z portugalskiego na angielski. Czy tego się spodziewałam? Zdecydowanie nie. Podobnie jak nie spodziewałam się przytłaczającej azorskiej zimy – mimo że spędziłam już wcześniej jedne zimowe wakacje na wyspie. Nie spodziewałam się grzyba na ścianie. Nie spodziewałam się chodzenia zimą po domu w kurtce i czekania 10 minut na ciepłą wodę pod prysznicem. Nie spodziewałam się uczucia klaustrofobii pojawiającego się po kilku miesiącach na wyspie. Ani tego, że latem będzie mi czasem ciężko oddychać. Dosłownie. Przez poziom wilgoci w powietrzu. Nie spodziewałam się, że bliskie mi osoby będą przechodziły operacje w czasie mojej nieobecności. Że mój kuzyn umrze, a ja nie będę mogła lecieć na pogrzeb. Że dzieci mojej przyjaciółki zobaczę już wyrośnięte, a nie w beciku. Że nie będzie mnie na wieczorze panieńskim mojej siostry. Że przegapię niezliczoną liczbę urodzin, spotkań, świąt. Że moi bliscy będą wspominali wydarzenia, w których nie brałam udziału. Że będąc na święta z rodziną, będę się bała zezłościć o cokolwiek, bo przecież jestem na krótko i wszystko powinno być przez ten czas idealnie. Naprawdę się tego nie spodziewałam. Widziałam oczami wyobraźni małą piękną wyspę na środku Atlantyku i spokojne, sielankowe życie. Dopiero na miejscu dowiedziałam się, że każde marzenie ma swoją cenę. I swoje mroczne oblicze. Czy wiedząc to wszystko, dziś zrobiłabym to samo? Tak. Bez mrugnięcia okiem. Przeżyłam tu wiele trudnych, ale też wiele dobrych chwil. Nauczyłam się przez ten czas więcej niż nauczyłabym się w ciągu 10 lat w Polsce, żyjąc moim „normalnym” życiem*. Nie zawsze było przyjemnie i sielankowo. Nie zawsze było łatwo (do tej pory nie jest). Ale było warto. Cieszę się, że posłuchałam swojej intuicji. Że posłuchałam wewnętrznego głosu, który mówił mi: „Spróbuj”. Gdybym nie spróbowała, żałowałabym do końca życia. Jak powiedział Szekspir, „Życie nie jest ani lepsze ani gorsze od naszych marzeń – jest tylko zupełnie inne” Czy marzenia wiążą się z ryzykiem? Wiążą się. Czy wszystko może pójść źle? Może. Ale czy to znaczy, że powinniśmy przestać marzyć? Absolutnie nie! Marzcie i spełniajcie swoje marzenia! Dużo siły Wam życzę! I pozdrawiam gorąco ze środka Atlantyku! Fot. Ola Mroz * Wzięłam „normalne” w cudzysłów, bo już widzę komentarze: „Mili, te twoje dwa kierunki studiów, ciągłe podróże, praca z muzykami, praca z uchodźcami i teatr to naprawdę takie normalne życie?” Dla mnie tak, dla mnie to było moje normalne życie. Choć teraz z perspektywy widzę, że było bardziej wypełnione marzeniami, które jedno za drugim spełniałam, niż mi się wówczas wydawało. Uważaj, o czym marzysz Uważaj, czego sobie życzysz, bo może się spełnić!!!Alice jest typową szarą myszką. Marzy o wielkiej miłości i powodzeniu u płci przeciwnej. Piękna i kapryśna siostra Stella zaprasza ją na wakacje. Krystalicznie czysta woda, błękitne niebo i skąpana w słońcu grecka wyspa to wszystko, czego jej potrzeba, żeby odpocząć od codzienności i problemów w Alice poznaje Mila, przystojnego ogrodnika na Kethos, po raz pierwszy czuje się wyjątkowa i pewna siebie. Czy to tylko magia wakacji i przelotny romans? A może to jednak prawdziwa miłość, która przetrwa wbrew wszystkiemu i wszystkim? Kategorie: Książki » Literatura piękna » Społeczno-obyczajowa » Literatura kobieca Książki » Literatura piękna » Proza obca » Powieść zagraniczna Język wydania: polski ISBN: 9788376423470 EAN: 9788376423470 Liczba stron: 384 Wymiary: Waga: Sposób dostarczenia produktu fizycznego Sposoby i terminy dostawy: Odbiór osobisty w księgarni PWN - dostawa do 3 dni robocze InPost Paczkomaty 24/7 - dostawa 1 dzień roboczy Kurier - dostawa do 2 dni roboczych Poczta Polska (kurier pocztowy oraz odbiór osobisty w Punktach Poczta, Żabka, Orlen, Ruch) - dostawa do 2 dni roboczych ORLEN Paczka - dostawa do 2 dni roboczych Ważne informacje o wysyłce: Nie wysyłamy paczek poza granice Polski. Dostawa do części Paczkomatów InPost oraz opcja odbioru osobistego w księgarniach PWN jest realizowana po uprzednim opłaceniu zamówienia kartą lub przelewem. Całkowity czas oczekiwania na paczkę = termin wysyłki + dostawa wybranym przewoźnikiem. Podane terminy dotyczą wyłącznie dni roboczych (od poniedziałku do piątku, z wyłączeniem dni wolnych od pracy). Uważaj, czego sobie życzysz, bo może się spełnić!!!Alice jest typową szarą o wielkiej miłości i powodzeniu u płci i kapryśna siostra Stella zaprasza ją na wakacje. Seria: Travel and loveAutor: Victoria ConnellyIlość stron: 380Autor tłumaczenia: More Mościcka ReginaWydawnictwo: PascalNumer ISBN: 978-83-7642-347-0Data wydania: 2019-03-25 Opis Informacje dodatkowe Opinie (0) Uważaj, czego sobie życzysz, bo może się spełnić!!! Alice jest typową szarą myszką. Marzy o wielkiej miłości i powodzeniu u płci przeciwnej. Piękna i kapryśna siostra Stella zaprasza ją na wakacje. Krystalicznie czysta woda, błękitne niebo i skąpana w słońcu grecka wyspa to wszystko, czego jej potrzeba, żeby odpocząć od codzienności i problemów w pracy. Gdy Alice poznaje Mila, przystojnego ogrodnika na Kethos, po raz pierwszy czuje się wyjątkowa i pewna siebie. Czy to tylko magia wakacji i przelotny romans? A może to jednak prawdziwa miłość, która przetrwa wbrew wszystkiemu i wszystkim?

uważaj o czym marzysz